W zimowy sobotni wieczór (15.12) w Wytwórni temperatura rosła z minuty na minutę. A wszystko to za sprawą fantastycznej rockowej uczty, jaką zaserwowała COMA wraz z przyjaciółmi.
Jako pierwsi na scenie pojawili się Pull The Wire – muzycy z Żyrardowa, którzy od 2005 roku szturmem podbijają serca wielbicieli punk rocka. Na swoim koncie mają współpracę w takimi legendami polskiego punk’a jak KSU czy The Bill. W 2015 roku dzięki swojej autentyczności i niepowtarzalnej energii przeszli jak burza przez eliminacje do Przystanku Woodstock i zagrali na dużej scenie najpiękniejszego festiwalu świata. W naszym rodzinnym mieście Pull The Wire po raz kolejny udowodniło, że punk wcale nie umarł, dając genialny pokaz swoich umiejętności.
Po nich na scenie pojawił się Tune, który wprawił w drżenie sklepienie Wytwórni oraz serca widzów. Łódzka grupa z powodzeniem podbija rynek muzyczny nieprzerwanie od 2011 roku. Artyści dali się poznać szerszej publiczności, dzięki udziałowi w telewizyjnym show „Must be the music” w 2014 roku.. Do tej pory wydali trzy albumy studyjne, a ich muzyka to niekonwencjonalne połączenie rocka, psychodeli oraz dźwięków akordeonu. Podczas koncertu obok utworów dobrze znanych chociażby z Antyradia, mogliśmy usłyszeć najnowsze kawałki z nadchodzącego czwartego albumu artystów. Po ich występie można z całą stanowczością stwierdzić, że Łódź staje się coraz jaśniejszym punktem na muzycznej mapie Polski.
Wisienką na tym rockowym torcie był występ COMY, który zakończył ich tournée. Na tą wyjątkową trasę złożyło się ponad dwadzieścia koncertów w osiemnastu miastach, „Blisko” to podziękowanie dla fanów za 20 lat wspólnej muzycznej przygody. Widowisko przybrało formę wstecznej chronologii, okraszonej narracją samego Piotra Roguckiego. Przy coverze niezapomnianej „Meluzyny”, wokalista zapowiedział nadchodzącą nową płytę, na której pojawią się świeże interpretacje dobrze wszystkim znanych utworów z filmów dla dzieci. Obok najnowszych kawałków, takich jak „Proste decyzje” i „Widzę do tyłu” pojawiła się głośna „Angela” oraz dzika „Transfuzja”. Muzycy nie zapomnieli także o ponadczasowym i nostalgicznym „Leszku Żukowskim”, który wprowadził wielu w liryczną zadumę. Pod dachem Wytwórni nie znalazła się chyba ani jedna osoba, która nie układałaby ust w słowa onirycznego „Spadam” lub melancholijnych „100 tysięcy jednakowych miast”. To był niesamowity wieczór, pełen małych, wewnętrznych powrotów do przeszłości, spotkań z samym sobą oraz metafizycznej pewności, że to właśnie muzyka jest tą siłą, która łączy pokolenia.
tekst : Nox Poe
foto : Stanislaw Wadas