Po sukcesie płyty „Jezus Maria Peszek” i trzech tras koncertowych, po około 90 koncertach i nagranej w tym czasie płycie „live”, przyszedł czas na zasłużony odpoczynek i przerwę. Teraz – po ponad półrocznej nieobecności – charyzmatyczna Maria Peszek wraz ze swoim mistrzowskim zespołem wraca na polskie sceny klubowe i ponownie koncertuje.
Tym razem usłyszeliśmy bardziej przekrojowy materiał – coś starego, coś pożyczonego, coś innego. Maria Peszek zaserwowała nam niejedną niespodziankę. Był to koncert pełen emocji i energii.
– To niesamowite uczucie, gdy stoisz na scenie i widzisz takie żywiołowe reakcje, kiedy ludzie śpiewają głośniej niż ty – mówi artystka. -Taki emocjonalny odbiór publiczności pokazuje, że to, co robię, ma sens. Jeśli otrzymuję tak olbrzymi odzew z tamtej strony, wiem, że warto było się narażać, znosić ataki i iść własną drogą – podkreśla wokalistka.
Marię Peszek można kochać albo nienawidzić, nie sposób pozostać obojętnym. To po prostu trzeba zobaczyć.
[mat.pras.]
FOTO Natalia Kata & Stanisław Wadas