Co łączy Bodzisa z Nocnym Kochankiem? Na to niezwykle nurtujące pytanie mogli odnaleźć odpowiedź wszyscy ci, którzy postanowili w minioną niedzielę (24.11) zebrać się przy głośnikach Wytwórni.
Po pierwsze i wydaje się, że dla wielu zebranych tam osób najważniejsze, oba te zespoły cenią sobie prawdziwie mocne muzyczne uderzenie, tak dobrze znane nam z przebojów heavy metalowych legend takich, jak Iron Maiden czy AC/DC, które według uznania doprawiają dużą dawką humoru zamkniętego w tekście prezentowanych utworów.
Po drugie obie kapele mają oczywistą słabość do gastronomi co doskonale widać (i słychać) zarówno w łódzkich „Leniwych”, jak i w dobrze znanej oraz chętnie śpiewanej przez fanów „Dziewczynie z kebabem” czy „Al dente”.
Po trzecie w obu przypadkach, niezwykle ważnym elementem zespołu jest Żurek, w tym pierwszym jest on założycielem łódzkiej kapeli oraz jej wokalistą(senior), w drugim zaś od 2018 możemy podziwiać go zza perkusji(junior).
Muzyków z obu tych nietuzinkowych zespołów połączyła wspólna „Trasa w Ciemność”, podczas której Nocny Kochanek prezentuje swój trzeci studyjny album a Bodzis daje się poznać szerszej publiczności.
„Randka w Ciemność” ujrzała światło dzienne w styczniu bieżącego roku, po to, by już w lipcu pokryć się złotem dzięki stale rozrastającej się rzeszy fanów. Laureaci Złotego Bączka i tym razem nas nie zawiedli – przewrotność, nietuzinkowy humor oraz lekkość w tworzeniu abstrakcyjnych i nieco prześmiewczych tekstów, a ponad wszystko ogromny dystans do siebie samych w połączeniu z wyrazistymi dźwiękami gitar, których nie powstydziliby się nawet sami muzycy z Judas Priest to niezaprzeczalna siła tego zespołu.
Panowie w ten zimny wieczór rozgrzali nas takimi hitami jak chociażby „Andżeju…”, „Zaplątany” czy „Smoki i gołe baby”, obok tych nieśmiertelnych już w pewnych kręgach utworów pojawiły się najnowsze kawałki m.in. „Randka w ciemno”, „Czarna czerń” oraz „Wódżitsu”. To wystarczyło by pod sceną na dobre rozgorzało pogo, młynki, a nawet parokrotnie utworzono „ścianę śmierci”. Co rusz też nad głowami zebranych przemykały osoby niesione na fali ku estradzie, zrządzeniem losu tuż przed kawałkiem „Koń na białym rycerzu” pod sceną w taki właśnie sposób pojawił się najprawdziwszy w świecie rumak (tak przynajmniej mogłoby się wydawać, gdyby ktoś był odpowiednio „Dziabnięty”), słuchacz z maską w kształcie głowy konia zebrał gromkie brawa także od członków zespołu. Na koniec tej muzycznej uczty deskami sceny zatrząsł wspólnie odśpiewany „Zdrajca metalu”, oczywiście Nocny Kochanek nie mógł tak po prostu opuścić Wytwórni dlatego też po krótkiej przerwie rozbrzmiały jeszcze takie kawałki, jak „Poniedziałek”, „Dżentelmeni metalu” oraz „Minerał fiutta”. Obserwując chemię zachodzącą między muzykami a zebraną tego wieczoru widownią, jedno jest pewne po tak emocjonującym koncercie, każdy z nas zabrał ze sobą masę pozytywnej energii na początek nowego tygodnia.
tekst Nox Poe
Foto Stanislaw Wadas