Niewiele jest chyba polskich zespołów, które niezmienne od wielu lat cieszą się takim uznaniem ze strony publiczności, a ich twórczość stanowi dla wielu nawet obiekt kultu. Jeśli ktoś powątpiewał, czy łódzki zespół Coma nadal utrzymuje pozycję sprzed 15 lat, kiedy na falach Radia Łódź rodziła się jego legenda, to wczorajszy koncert w Klubie Wytwórnia z pewnością rozwiał wszelkie wątpliwości.
Można było odnieść wrażenie, że wczorajszy wieczór był nie tylko spod znaku pojedynczego koncertu, ale próbą stworzenia mini festiwalu. Przed gwiazdą główną zaprezentowały się aż dwa młode zespoły. Pierwszy z nich to ulubieńcy Piotra Roguckiego – Call The Sun, rodzima kapela, którą frontman Comy wypatrzył jako juror w programie Must Be The Music. Ich muzyka to konsekwencja nowej fali brytyjskiego rocka spod znaku kapel takich jak Klaxons, czy Foals. Emocjonalny, młodzieńczy wokal Maćka Palmowskiego niesiony na melodycznych partiach gitarowych, przestrzenne dźwięki klawiszowe osadzone na tanecznych beatach, to znaki rozpoznawcze Call The Sun.
Po indie rockowym szaleństwie na scenie pojawił się zespół, który poziomem ciężkości grania znacznie bardziej zbliżony jest do gwiazdy wieczoru. Storo to francuska kapela, której korzenie wywodzą się bezpośrednio z Polski. Zespół zaprezentował niesamowicie energetyczną mieszankę nu-metalu z elektroniką. Pośród tego wszystkiego czuć jednak także olbrzymi szacunek do starej szkoły i popisowych solówek gitarowych. Trudno było nie zauważyć radości na twarzy frontmana- Pawła Starożyśkiego, po tak ciepłym przyjęciu w rodzinnym mieście.
Około godziny 20:50 sala Wytwórni była wypełniona po brzegi. Na scenę wkroczyła gwiazda wieczoru w entourage’u klimatycznych świateł zaznaczających jedynie kontury muzyków. Otwierająca Widokówka doskonale zagrała jako preludium do bezkompromisowej ostrej jazdy, która nastąpiła już przy świetnych Dyskotekach. Kiedy publiczność weszła na wysokie obroty zespół zaproponował spokojny Turn back the river, aby za chwilę wystawić ciężkie działa w postaci Angeli, Fuck the police, czy Gwiazdozbiory. Przeplatanka utworów ze wszystkich płyt Comy trwała do samego końca wieńcząc występ nieśmiertelnymi Pasażer czy Spadam. „Życzę wszystkim miastom w Polsce, by miało takich meneli”- skwitował koncert Piotr Rogucki, żartując ze słów pewnego znanego aktora. Bez wątpienia Coma to prawdziwie łódzki zespół, który podobnie jak to miasto przez ostatnie 17 lat rozwijał się, przechodził różne przeobrażenia, a co najważniejsze – nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Reprezentacja łódzkiej sceny na najwyższym poziomie.
[Tekst : Wojtek Bryndel]
Call The Sun : Foto Mathell
Storo : Foto Mathell
Coma – Foto Mathell